i szkaradny
wlazł
nam na podwórko.
Tupnął hardo
wielką stopą
i oświadczył krótko:
-Znikać wszyscy!
Teraz moje
będzie tu królestwo!
Myszka cicho
zachlipała:
-Uciekać
skąd nie chcę!
Ja nieśmiało
tak powiadam:
- To jest moje miejsce...
Smok smoczysty
groźnie sapnął,
łypnął wrogo okiem:
- Zmykaj prędko,
jeden z drugim,
nim was stąd wymiotę!
I ogonem kręci młyńce,
aż furkoczą kłaki.
My stuleni, łapka w łapkę,
spłoszone zwierzaki.
Nagle konar wielki z drzewa
runął, wprost na smoka:
ogon przygniótł mu do ziemi
aż biedak podskoczył!
Smok w te pędy zwiał z podwórka
wyszarpując ogon.
-Znowu sami! Znikł napastnik!
Wiwat, wiwat WOLNOŚĆ!!!
Agnieszka Przybylska, 26 stycznia 2015 r.
Agnieszka Przybylska, Smok, 2015 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz